Rejestracja
Logowanie
Poczta
Forum
Firmy
Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Stargardzie realizuje projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej pt. "Nowe umiejętności - nowe możliwości".




Kalendarium imprez
Kalendarz wydarzeń
Kalendarz
Brak wydarzeń w tym miesiącu.
Marzec 2024
PnWtŚrCzPiSoNi
Początek wydarzenia:
2017-11-05
Koniec wydarzenia:
2017-11-05
Koncert pianistyczny Artura Haftmana
Godzina wydarzenia:
19:00


Stargardzkie Centrum Kultury zaprasza na Koncert pianistyczny Artura Haftmana, który odbędzie się 05.11.2017 o godzinie 19.00 na Dużej Scenie SCK. Bilety w cenie 10 zł dostępne w kasie Kina SCK
David Moran
Artura Haftman: szturm [atak] piękna

Nie sądzę bym kiedykolwiek wcześniej słuchał na koncercie młodego pianisty, którego brzmienie i początkowe akordy byłyby tak urocze i pełne jak u Polaka Artura Haftmana. Być może jedynie Murray Perahia ponad 40 lat temu był tak rewelacyjny. Pod względem dźwiękowym recital Haftmana w ubiegły piątkowy wieczór na 26. Dorocznym Festiwalu Muzycznym Foundation for Chinese Performing Arts w Walnut Hill stał się najważniejszym dokonaniem ostatnich kilku lat, ale był on także z najwyższej półki pod wieloma innymi względami.
Program rozpoczynał Mozart, z orzeźwiającym popisem żartobliwego nastroju i biegłości palców (K. 281) oraz polski kompozytor Karol Szymanowski, pełen zarówno wirtuozerii jak i intelektualnej powagi w swoich młodzieńczych Wariacjach b-moll o bogatej chromatyce, jakby jakiś mniej znany Brahms grający w jakimś lokaliku w Europie Wschodniej na przełomie XIX i XX wieku. Niespotykanie łagodna lekkość 6. Rapsodii Węgierskiej Liszta zwróciła moją uwagę na touché Haftmana. Wiele czasu poświęciłem na zastanawianie się nad tym, czy uderza on w klawisze i natychmiast unosi lekko palce, czy odwrotnie, zatrzymuje je niezauważalnie przy uderzeniu a następnie twardo dociska. Daremna próba analizy takiego braku twardości. Pianista odnalazł u Liszta zabawną gestykę, zachował elegancję tam, gdzie oktawy stają się masywne, i zakończył wielkim pokazem mocy. Jednakże w kilku miejscach wykonanie nie było na współczesnym poziomie pokonkursowym, i są dziesiątki rówieśników, których interpretacja tego numeru jest technicznie lepsza. Wolałbym usłyszeć, co myśli Haftman.
Pozostałą część programu wypełnił Chopin. Mnóstwo Chopina. Nie jestem jedynym recenzentem, który obawia się tego. Uwypuklanie częstej u Chopina niecierpliwości i nieuzasadniona perlistość to hałaśliwe i afektowane interpretacje tak lubiane przez około dwudziestoletnich aspirujących specjalistów od Chopina. Ale od pierwszych czterech Mazurków i Walca aż do Berceuse [Kołysanki], Ballady i Poloneza „zakotwiczonych” na 2. Sonacie Fortepianowej w środku, nigdy nie słyszałem czegoś podobnego, i mógłbym bez końca siedzieć i słuchać wciąż od nowa całego recitalu Chopinowskiego Artura Haftmana. Przyjemność była niezakłócona. Czysta rozkosz dla uszu.
Każdy utwór był jakby skomponowany przez innego kompozytora. Wybrzmiały różne rubata, chociaż wszystkie pojawiały się w grze muzyka w sposób dyskretny, zarówno przy kaskadach opadających jak i przy wznoszących się przebiegach dźwiękowych. Swoboda i ukształtowanie frazy brzmiały różnie w kolejnych pełnych dramatyzmu momentach. Co chwilę dawało się wychwycić jakiś nowo odkryty głos czy linię. Roztańczone tęsknie mazurki naprawdę nadawały się do tańca. Walc był subtelnie szlagierowy; Berceuse kołysała. Tak pełnego znużenia Poloneza As-dur nigdy wcześniej nie słyszano, jak się okazało. A nazbyt już ograna Sonata była nie tylko pozbawiona jakiejkolwiek rozdzwonionej hałaśliwości, ale tembr Scherza wręcz śpiewał bel canto przed Marszem Żałobnym, który był tak smutny i poruszający, że wywołał u mnie najbardziej posępny smutek, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem w czasie pianistycznego recitalu. Finale musi być szaloną nawałnicą dźwięków, i tak było, ale tu - mniej obłędnie niż zazwyczaj.
Nie jest muzyczno-politycznie poprawnie powiedzieć, że na ślepo można poznać, iż Haftman nie jest studentem amerykańskim. Nie posunąłbym się do stwierdzenia, że jest to z pewnością styl polski czy nawet europejski. Ale całkowicie idiomatyczna, niewymuszona miękkość rytmów tego dzieciaka, jego lekkie i naturalne rubata po prostu nie brzmią tak jak w wykonaniach większości innych pianistów, a z pewnością u żadnego z jego rówieśników, których słuchałem. (Jego starsza rodaczka Valentina Lisitsa – oczywista pomyłka, Valentina Listisa jest Ukrainką - operuje w pewnym stopniu dźwiękiem o tych samych cechach, i w innych czasach sposób interpretacji Haftmana można byłoby nazwać kobiecym).
Oczywiście, są zastrzeżenia. Cóż, ktoś mógłby chcieć więcej ognia i drapieżności niż tu, i z pewnością większość słuchała wykonań bardziej grzmiących niż te delikatne dźwięki. Niektórzy mogliby uznać, ze recital w Walnut Hall był zbyt jednorodny dźwiękowo, że było zbyt wiele tego samego brzmienia, choć zapewniam, że Haftman operuje szeroką gamą barw i odcieni dynamicznych. Powinien popracować nad zwalnianiem lewego pedału; niejedna kadencja zamykająca uległa rozmyciu.
Kiedy ogarnia mnie muzyczny entuzjazm, czasem szukam potwierdzenia; zwróciłem uwagę innych na Poloneza w sieci. Poważny pianista amator:
Wspaniały, żadnej afektacji, żadnych zbędnych ruchów ramion… Attacca: bez niejasności. I rzeczywiście wygrywa łamane akordy tak jak zostały zapisane. Zbyt wiele osób gra je zbyt wąsko na początku i zbyt szeroko później. A te małe rubata: właśnie tak jest dobrze. Mój nauczyciel mawiał, że Chopin wpisał w nie całą słodycz, więc mogę zostawić swoją własną w całości za drzwiami i będzie dobrze. Tak rzadko da się odpocząć przy Chopinie.

Meloman-weteran, bywalec koncertów:
Siedzę teraz całkiem powalony przez tego młodziaka. Wróciłem do słuchania Rubinsteina, aby odzyskać wiarę w potęgę dojrzałości. Widzę, jak kilka lat tego, co my starzy nazywamy Życiem mogłoby ubogacić tego chłopca, ale Chryste Panie! Czy [głośna lokalna gwiazda] mógłby się z nim równać? Haftman robi niektóre rzeczy niemal zbyt łatwo. Dzięki za to. Wspaniały czas słuchania.

ARTUR HAFTMAN (fotografia z pliku)
Po prostu musiałem zapytać później artystę o jego niezwykłe wyczyny tonalne, spodziewając się, że usłyszę opowieść o nauczycielu ośmioletniego ucznia, który kładł nacisk przede wszystkim na piękne granie, o kolejnym, pięć lat później, który kiedyś był studentem Rubinsteina i podobnie podkreślał wagę ślicznego brzmienia; i wreszcie o nauczycielu 19-letniego Haftmana, który także wymagał pełnego brzmienia za wszelką cenę. Haftman odpowiedział niemal tak jakby nie zrozumiał mgliście sformułowanego pytania. „Hm… Nie wiem. Ja po prostu tak właśnie gram”.
***
Pozwólcie Państwo, że napiszę jeszcze kilka słów o miejscowym letnim festiwalu muzyki kameralnej, który, sądząc jedynie na podstawie doskonałości wykonań, stał się – lub powinien się stać - [naszym] Rockport South. Ruchomy kampus Walnut High School, choć pozbawiony widoku portu, zapewnia ładny spacer. Nam, mieszkańcom zachodnich przedmieść, o wiele łatwiej dotrzeć do Natick niż na Północny Brzeg. A jednak ten letni festiwal nie jest zbyt licznie uczęszczany. A i to znaczną część bywalców stanowią studenci kursów letnich, ich rodziny i przyjaciele. Wszystkie obiekty znakomicie spełniają wymagania akustyczne. Poza tym wstęp jest niedrogi (sugerowana cena 5$). I w coraz większym stopniu te indywidualne pokazy przynoszą wykonania wyjątkowe pod każdym względem. Z czterech recitali pianistycznych mających się odbyć w ciągu najbliższych dwóch tygodni - a jest tych wydarzeń o wiele więcej – jeden da młody pianista, który zagrał jedne z najlepszych interpretacji Preludiów Chopina jakich słuchałem. Gorąco zachęcam wszystkich miłośników muzyki żeby sami to sprawdzili.

David Moran od 50 lat jest nieetatowym krytykiem muzycznym w Bostonie i okolicach; szczególnie interesuje się pianistyką.


Przyszłe wydarzenia.



    
     
    
    Projekt domu jednorodzinnego


    © Copyright 2010 by SPI
    Wykonanie: Planfirm.pl
    
    
    napisz do nas!
    praca w SPI
    Dodaj swoją firmę do katalogu Dobry wzór 2010 - Interaktywny Plan Cmentarza Współpracujemy z:
    Kruszywa Stargard
    Polityka prywatności roboty ziemne
    wyburzenia